piątek, 30 czerwca 2017

Rozdział 16

Siedzieliśmy tak i sobie rozmawialiśmy, kiedy nagle Marcela zapytała:
-A ty tu kogoś ciekawego poznałaś?
-A żeby to jedną osobę! Całą ekipę świetnych ludzi. I Karolka spotkałam! I Olcię!
-Wiesz, że nie o to pytam- westchnęła zrezygnowana.
-To irytujące. Doskonale wiesz, że po tamtej sytuacji nie mam ochoty pakować się w związki- powiedziałam dobitnie chcąc uciąć ten temat.
-Ale wiesz, może spotkasz jakiegoś singla samotnie dryfującego po morzu skomercjalizowanej miłości- zaśmiała się Marta, na co wszyscy razem wybuchnęliśmy wesołym śmiechem. Posiedziałam z nimi jakoś do szesnastej, po czym zaczęli się oni zbierać.
-No maleństwo, mam nadzieję że niedługo nas odwiedzisz. Rodzice nie mogą się już doczekać i bardzo chcieliby cię zobaczyć- powiedział Mikołaj.
-Możliwe, że niedługo was odwiedzę- uśmiechnęłam się.
-Liczę, że nie sama- rzuciła mimochodem Marcela, po czym wszyscy zniknęli w windzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do mieszkania. Ruszyłam do kuchni chcąc zrobić sobie w końcu coś do jedzenia. Po przejrzeniu zawartości mojej lodówki i szafek stwierdzam, że w tym domu nie ma nic do jedzenia. Klasyk. Po prostu klasyk. Łapię za telefon i dzwonię do jednej z pizzerii zamawiając moją dzisiejszą obiado-kolację. Kiedy dostarczono mi mój ukochany posiłek, rozwalam się na kanapie przed telewizorem i tępo wpatruję w jego ekran. Koło 20 jestem już znudzona gapieniem się w telewizor i wstaję kierując się do sypialni. Gaszę wszystkie światła i zamykam drzwi. Szybko przebieram się w piżamę i kładę do łóżka.
Budzi mnie energiczne pukanie do drzwi. Początkowo je ignoruję, ale po chwili dźwięk zaczyna być niesamowicie irytujący. Ledwo kontaktując podnoszę się z ciepłego łóżeczka, zakładam mój ukochany, różowy, puchaty szlafrok i człapię zaspanym krokiem do drzwi. Półprzytomnie otwieram drzwi i widzę w nich Mariusza.
-Nareszcie kobieto! Zbieraj się!- mówi i wbija się do mojego mieszkania.
-Jasne rozgość się- odpowiadam zaspana i zamykam drzwi.
-Pakuj się! No już. Zaraz zrobię ci coś do jedzenia. I kawę. Ty bardzo potrzebujesz teraz kawy-wyrzucał z siebie słowa tak szybko, że nie do końca mogłam go zrozumieć, a fakt, że jeszcze nie zdążyłam się do końca obudzić wcale mi w tym nie pomagał.
-Stop!- krzyknęłam i złapałam go za ramię.- Do jasnej cholery, Wlazły, wytłumacz ty mi tu kulturalnie o co do chuja chodzi.
-Dwa dni temu dostaliśmy zaproszenie ze Spały, żeby przyjechać na kilka dni i u nich potrenować. My będziemy mogli się nieco oderwać od codzienności, a ich uczniowie dostaną szansę gry z zawodnikami na bardzo wysokim poziomie.
-Aha. To tyle. O to całe zamieszanie?- westchnęłam. Ja chcę spać.
-Wyjazd jest dzisiaj! Trener chciał do ciebie zadzwonić i cię powiadomić, bo wcześniej niestety nikt tego nie zrobił, nie wiem dlaczego. Także masz godzinę, żeby się wyrobić- jego słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.
-Zrób mi kawę, co?- poprosiłam i ruszyłam po jakieś ubrania, po czym pognałam do łazienki.
-Jakieś śniadanie też?
-A mógłbyś?
-Jasne, zbieraj się- odpowiedział. Wzięłam turboprysznic, żałując, że wczoraj nie umyłam włosów. Wysuszyłam na szybko włosy i związałam je w kłosa, który przerzuciłam przez ramię. Ubrałam się w czarne legginsy i szarą bluzkę na ramiączkach. Wyszłam z łazienki wcześniej zabierając z niej wszystkie potrzebne pierdoły. Ruszyłam do pokoju wyciągając dość sporą torbę i wrzuciłam do niej trochę ciuchów na treningi, a trochę codziennych. Do tego trzy ręczniki, prostownica, kosmetyki, kilka par butów i jeszcze kilka najpotrzebniejszych rzeczy.
-Weź strój kąpielowy- polecił mi Mariusz. Automatycznie wrzuciłam wspomniany strój do torby, zapięłam ją, po czym spojrzałam na niego zaskoczona.
-Właściwie po co mi on?
-Może odwiedzimy basen.
-Nie mam zamiaru pływać.
-Dobra, dobra. Gotowa?
-Chwila!- pisnęłam, spakowałam laptopa z ładowarką, ładowarkę do telefonu i wszystkie potrzebne mi papiery. Ubrałam w korytarzu buty i byłam gotowa. Mariusz chwycił moją torbę ze wszystkimi rzeczami, po czym rzucił we mnie dość ciepłą bluzą zakładaną przez głowę:
-Może ci się przydać- wedle jego rady ubrałam ją, chwyciłam torbę z laptopem i papierami, torebkę oraz moje śniadanie i kawę w kubku termicznym, które również umieściłam w torebce. Szybko sprawdziłam okna i wyciągnęłam wtyczki, po czym wybiegłam z mieszkania zamykając je. Wsiadłam do samochodu Wlazłego, który moją torbę oraz laptopa umieścił w bagażniku. Zapięłam pasy, a kapitan ruszył pod Energię. Westchnęłam głośno i wypiłam spory łyk kawy.
-I to uczucie, kiedy pierwszy łyk kawy delikatnie smyra twoją diaboliczną duszę- zaśmiał się Mariusz.
-Nie mam pojęcia co cię bawi- odpowiedziałam niezadowolona i zaczęłam klikać przy odtwarzaczu szukając czegoś interesującego. Zostawiłam ja jakiejś piosence Iglesiasa.
-Nic interesującego?
-Kompletnie nie mój klimat.
-A jaki jest twój?- zapytał zaciekawiony.
-Zupełnie inny- mruknęłam przymykając oczy. Nagle uświadomiłam sobie, że jestem zmuszona zdobyć pewną informację.- A tak właściwie, to kto miał mnie powiadomić?
-Nie wiem- odparł siatkarz, ale nie wierzę mu. On wie! Musi wiedzieć!
-Gadaj.
-No nie wiem!
-Oj, nie kłam Wlazły.
-Ale Misiek mnie zabije!- pisnął z głupawym uśmiechem na twarzy.
-Dzięki- zaśmiałam się.
-Jak coś to sypnąłem przypadkiem- dodał i również zaczął się śmiać. Pod halą byliśmy pięć minut przed czasem. Mariusz wielkodusznie zgodził się umieścić moją torbę w bagażniku autokaru, podczas gdy ja wgramoliłam się do pojazdu i usiadłam w jakoś w połowie.
-Lara! Dawaj do nas!- zawołał mnie Karol.
-Bardzo bym chciała, ale ktoś- tu wymownie spojrzałam na Winiarskiego- Nie raczył mnie wczoraj powiadomić o dzisiejszym wyjeździe i nie mam dla was planów treningowych.
-Powiedziałeś jej?- zapytał Michał patrząc na Mariusza z wyrzutem.
-To był przypadek, podeszła mnie- tłumaczył się. Ja wytargałam z torby słuchawki, kawę i kanapki i zaczęłam konsumować śniadanie jednocześnie tworząc na laptopie plan treningowy dla tych wieżowców i słuchając muzyki. Mariusz miał świętą rację z tą bluzą, ponieważ w autokarze faktycznie jest zimno. Kończyłam już ostatni plan treningowy, który należał do Miśka, ponieważ jego zajmował mi najwięcej czasu. Wertowałam jego historię leczenia i się zastanawiałam, analizowałam i poprawiałam. Wyjęłam słuchawki z uszu i podeszłam do lekarza drużyny.
-O co chodzi?
-Masz może najnowsze wyniki Miśka?
-Trzymaj- podał mi kartki.- Miałem dać ci je na miejscu.
-Dzięki bardzo- uśmiechnęłam się i zaczytałam się. Analizowałam po kolei wszystko ze szczegółowych badań Winiarskiego co, razem z opisem specjalisty ze stolicy zajęło jakieś trzy strony. Po pół godzinie skończyłam, przerzuciłam wszystko na pendrive, wyłączyłam laptopa i schowałam go razem z wszystkimi papierami. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran, na którym widniała twarz Marcelki.
-Ładna- usłyszałam stwierdzenie siedzącego za mną Szalpuka.
-Zajęta- odparłam i odebrałam.- No hej kochana.
-Hej. Nie chcę ci zajmować zbyt wiele czasu, dlatego będę się streszczać.
-No co ty, nie musisz się spieszyć. Mów na spokojnie o co chodzi- uśmiecham się szeroko. Tak, tak wiem. Ona tego nie widzi. I co z tego? Pff...
-Nie jesteś zła?
-Pytasz o ciebie i mojego brata?
-No tak- szepnęła.
-Pytasz mnie właśnie czy jestem zła, że moja najlepsza przyjaciółka jest z moim bratem? Zastanówmy się...


****************
Witam!
Przybywam do Was z 16 i informacją: od poniedziałku lub wtorku rozdziały będą co dwa/trzy dni. Nic nie gwarantuję, ale takie są moje plany.
Pozdrawiam, Dream <3

3 komentarze:

  1. Przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam do tego zupełnie głowy. Nie będę się rozpisywać, bo tradycyjnie mi się podoba. Cieszę się, że rozdziały będą częściej
    Buziaki
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Póki co świetne opowiadanie!! Oby tak dalej i czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ;D
      Next już prawie gotowy :)

      Usuń