piątek, 21 kwietnia 2017

Rozdział 11

Chciałam podłączyć się pod głośnik, gdy usłyszałam pełne podziwu mruknięcie. Odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam... Trenera Blaina.
-Dzień dobry- powiedział łamaną polszczyzną.
-Dzień dobry. Jeżeli to panu ułatwi, to możemy rozmawiać po angielsku- uśmiechnęłam się nieznacznie.
-Jeśli to nie problem. Mój polski pozostawia wiele do życzenia.
-Polski to trudny język-
uśmiechnęłam się. Rozmawiam z Blainem! Tak na luzie! Boże, dziękuję! Radość rozpierała mnie od środka, a na twarzy miałam tylko delikatny uśmiech.
-Niestety. A tak właściwie to gratuluję- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Czego gratuluje mi ten francuz?
-A czego jeśli można wiedzieć- zapytałam, ponieważ byłam kompletnie zdezorientowana.
-Podejścia do chłopaków. W większości jesteś od nich młodsza, lub w podobnym wieku. A mimo wszystko zyskałaś ich szacunek. Słuchają cię i szanują twoje zdanie- powiedział, a mnie wryło. To jest drugi trening, gość widzi mnie pierwszy raz i od razu takie wnioski? Wow. Jestem w szoku i to nie małym.
-Wydaje mi się, że nieco pan przesadza- odparłam dość cicho.
-Nie. Uwierz mi, że nie. Znam ich trochę i to widać na pierwszy rzut oka. Ale nie przyszedłem tutaj o tym rozmawiać- powiedział i zaczęliśmy rozmawiać na temat wszystkich zawodników. Na dłużej nasz temat zatrzymał się przy Winiarskim. Po dłuższej rozmowie z trenerem i przeanalizowaniu listy ćwiczeń Michała postanowiłam ją zmodyfikować.
-Nie zwróciłam na to uwagi, ma pan rację- powiedziałam i zmieniłam jeden z punktów.
-Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz. Nie robię tego, żeby podciąć ci skrzydła, ale żeby ci pomóc.
-Wiem i bardzo za to dziękuję
- uśmiechnęłam się. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym trener wyszedł z siłowni, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do Miśka. Ten kiedy zobaczył, że kieruję się w jego stronę głęboko westchnął. Rzuciłam mu pytające spojrzenie a ten powiedział:
-Tak myślałem, że u mnie będzie najwięcej zmian.
-Uff, to dobrze. Już myślałam, że mnie nie lubisz- zaśmiałam się.
-A ciebie da się nie lubić? Nawet Kurka do siebie przekonałaś, a to jest nie lada wyczyn.
-Powiedzmy, że mam swoje sposoby- uśmiechnęłam się.- Ale tym razem nie przyszłam do ciebie na przyjacielskie pogaduszki tylko na ważniejsze tematy- powiedziałam i zaczęłam omawiać z nim zmiany, które ustaliłam z Blainem. Michał był zadowolony i wszystko zatwierdził, a ja skierowałam się do Bartka. Kurek właśnie robił piąty kilometr na bieżni ze słuchawkami w uszach. Nie zauważył mnie, więc delikatnie szturnęłam jego ramię.
-Przeszkadzasz mi- powiedział nie wyciągając słuchawek. O nie kolego, tak się bawić nie będziemy. Wyrwałam mu słuchawki z uszu i patrząc prosto w oczy odparłam:
-Posłuchaj mam zamiar porozmawiać o twoich ćwiczeniach, więc z łaski swojej przestań gwiazdorzyć- miałam cały czas wredny uśmiech na twarzy. Kurek westchnął, ale się zatrzymał, wyłączył muzykę i spojrzał na mnie wyczekująco. Przedstawiłam mu wszystkie zmiany, które wprowadziłam razem z trenerem.
-Tylko tyle?- zapytał gdy skończyłam.
-Ciesz się, że ci o tym powiedziałam, a nie wprowadziłam zmian bez informowania. Doskonale wiesz jak to by się mogło skończyć- stwierdziłam z maską irytującej obojętności i podeszłam do Wlazłego.
-Co za zmiany dla mnie masz?- zapytał.
-Jako jedyny nie wzdychałeś ani nie stroiłeś fochów- uśmiechnęłam się szeroko.
-Często humor zmienia ci się jak w kalejdoskopie?- spytał patrząc na mnie zaskoczony.
-Jestem kobietą- odparłam. Klasyk, ale to jest odpowiedź na wszystkie pytania, heloł!
-Racja. Wybacz, ale jesteś tak równą babką, że wszyscy traktujemy cię tutaj jak swoją- uśmiechnął się.
-To chyba dobrze?
-Świetnie- odparł. Zaznajomiłam go z wszelkimi zmianami i usiadłam na jednej z ławek. Po kilku minutach widziałam, że chłopaki już skończyli.
-Panowie!- krzyknęłam.- Możecie na chwilę?- zapytałam, a po chwili wokół mnie zebrało się spore stadko. Kurde, jak tak dalej pójdzie to nabawię się kompleksów związanych ze wzrostem.- Jak pewnie widzieliście rozmawiałam z Blainem. Wprowadziliśmy niewielkie zmiany w waszych rozpiskach treningowych. O tych największych już poinformowałam. Reszta jest raczej czysto detaliczna, więc nie będę zabierać wam czasu.
-Ja jestem gotów oddać ci całe życie- powiedział Nico po hiszpańsku.
-Nie wiesz co mówisz człowieku. Nie masz pojęcia- odpowiedziałam również się śmiejąc. Przechodząc płynnie na polski powiedziałam do wszystkich- To chyba tyle odnośnie zmian i prowadzonych przeze mnie treningów. Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia.
-Cześć!- powiedzieli chórem i zaczęli wychodzić z siłowni. Zebrałam wszystkie kartki i ruszyłam do mojego gabinetu. Przebrałam się i ruszyłam do wyjścia. Kiedy stanęłam przed drzwiami szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.
-Cholera!- przeklęłam.
-Co jest?- zapytał Wlazły, wychodząc razem z Winiarskim, Bednorzem, Szalpukiem, Kłosem i Piechockim.
-Pada- jęknęłam niezadowolona.
-I co w związku z tym?- zapytał niewiele rozumiejący Mariusz.
-Nie wzięłam nawet głupiej bluzy- odparłam niezadowolona.
-To jest ten twój problem?- zapytał Bednorz, a ja pokiwałam energicznie głową.- Kobiety- mruknął i rzucił czymś we mnie. Zwinnie złapałam spory kawałek materiału, który, jak szybko się okazało był bluzą chłopaka.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.
-Właśnie sobie przypomniałem, że jestem pieszo- westchnął Kacper.
-O matko, ja też!- zaczął lamentować Kłos. Oprócz nich spacer na halę zrobili sobie również Bednorz i Szalpuk.
-Dobra panowie, podrzucę was- zaproponowałam.
-Kochana- ucieszył się Karol. Wciągnęłam bluzę Bartka, ubrałam na głowę kaptur, wcześniej związując włosy i jako pierwsza wybiegłam z hali, wrzuciłam torbę do bagażnika i wsiadłam za kierownicą. Po chwili na siedzeniu obok siedział Kłos, a z tyłu reszta chłopaków.
-Świetnie. Z przodu usiadł pilot. Panowie, do którego jest najbliżej?- zapytałam. Okazało się, że najbliżej ma Artur. Wysadziłam go praktycznie pod drzwiami od klatki. Chłopak zabrał swoją torbę i wszedł do bloku wcześniej nam machając. Następnie odwoziłam Kacpra.
-Ej, a co powiecie na wypad na imprezę? Dziś wieczorem?- zaproponował Karol.
-Jestem za!- krzyknęłam pierwsza i szeroko się uśmiechnęłam.- Zaczynacie ryć mi banię, muszę się napić.
-Też chętnie gdzieś wyskoczę- powiedział Kacper.
-Ja też- dodał Bednorz.
-To ja obdzwonię chłopaków. Lauruś, kochanie, po ciebie ktoś przyjedzie, bo się jeszcze zgubisz w tym wielkim Bełchatowie- pogłaskał mnie po głowie Karol.
-Dla mnie to lepiej. Teraz na pewno piję- uśmiechnęłam się i zatrzymałam pod blokiem Kacpra. Młody Piechocki szybko się z nami pożegnał i ruszył do wejścia do mieszkania.
-Cwaniara. Teraz w prawo- odezwał się Karol.- W lewo- rzucił po trzech minutach. Nagle niesamowicie się ożywił i oderwał od telefonu, w którym cały czas coś pisał.- Opowiem wam kawał!
-Drżę z podniecenia- zironizowałam. Kawały Kłosa mają to do siebie, że zazwyczaj są niesamowicie suche.
-Wiecie jak by wyglądała nawigacja, gdyby głos podkładała Ewa Chodakowska?- zapytał, a ja i Bartek przecząco pokręciliśmy głowami. Zatrzymałam się na światłach, a Karol dokończył.- Za sto metrów skręć w prawo. Brawo! Jeszcze trochę! Świetnie ci idzie! Jestem z ciebie dumna! Dasz radę!- parsknęłam śmiechem razem z Bednorzem.
-Dobra, to ci się udało- powiedziałam z uznaniem, a Kłos niesamowicie się ucieszył. Wysadziłam Bartka pod blokiem, odwiozłam Karola i ruszyłam do supermarketu na szybkie zakupy. Po nich wróciłam do domu, zjadłam naleśniki na obiad i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Dopiero wtedy zorientowałam się, że cały czas mam na sobie bluzę Bartka. Chwyciłam jej fragment i powąchałam. Pachniała świetnymi perfumami chłopaka. Nagle rozdzwonił się mój telefon.


********************
Witam! Moja wena wróciła.
Buziole, Dream <3 :*

sobota, 15 kwietnia 2017

Rzodział 10

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM !!!

Rozdział dedykowany Black.

-Trafiłaś na dupka- bardziej stwierdził niż zapytał.

-Niestety- westchnęłam i poczułam łzy w kącikach oczu. Nie będziesz ryczeć, Laura.- Ale nie chcę o tym mówić.
-Rozumiem- stwierdził i tak po prostu mnie przytulił. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i milczałam. Było mi dobrze. Miałam przy sobie świetnego faceta, który... STOP! Laura, nie zaczynaj znowu. Nie możesz nic do niego poczuć. Po prostu nie możesz. Ale mimo wszystko jest mi dobrze. Jak wiadomo, czas nie chuj, nie stanie i już po chwili musiałam odsunąć się od Bartka. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym przyjmujący opuścił moje mieszkanie. Czułam, że nie wytrzymam, że muszę z kimś pogadać. Marta i Marcela odpadają. Mikołaj! Chwyciłam telefon i wybrałam numer brata.
-Cześć Lulu!- odebrał szczęśliwy. Tylko on mówi do mnie Lulu, nikomu innemu na to nie pozwalam.
-Hej Miko- powiedziałam.
-Co się stało?- zapytał. I w tym momencie pożałowałam, że do niego zadzwoniłam. Tak bardzo pożałowałam. Przecież on, on się wścieknie jeżeli dowie się, że kolejny facet zaczyna topić lód w moim sercu i mościć sobie w nim gniazdko.
-Nie powinnam przyjeżdżać do Bełchatowa- powiedziałam.
-Dlaczego?- wyczuwałam nutkę irytacji w jego głosie.
-Przepraszam-szepnęłam i się rozłączyłam. Mój telefon dzwonił non stop. Mikołaj cały czas próbował się ze mną skontaktować. Olałam to. Stwierdziłam, że popełniłam błąd dzwoniąc do niego. Poszłam do kuchni po lody truskawkowe i usadowiłam się przed telewizorem. Wpatrywałam się w ekran, gdy nagle ktoś gwałtownie zaczął dobijać się do mojego mieszkania. Poderwałam się przestraszona i podeszłam do drzwi najciszej jak potrafiłam. Boże, a jak to włamywacz?! Albo gwałciciel?!
-Laura otwórz!- usłyszałam znajomy głos. Zajrzałam przez wizjer i zobaczyłam...
-Karol? Co ty tu robisz?!

*perspektywa Karola*

Siedziałem spokojnie z Olą w salonie i oglądaliśmy jakiś nieciekawy film, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekran urządzenia i zobaczyłem numer, z którym bardzo długo się nie kontaktowałem.
-Cześć Mikołaj!- odebrałem szczęśliwy. Z bratem Lary zawsze dobrze się dogadywałem, ale po moim wyjeździe z Warszawy kontakt się urwał.
-Cześć Karol. Słuchaj, wiem że długi czas nie mięliśmy kontaktu, ale mam do ciebie ogromną prośbę. Chodzi o Laurę- gdy usłyszałem imię przyjaciółki wyprostowałem się jak struna.
-Mów- poleciłem w napięciu czekając, co mi powie.
-Mógłbyś do niej pojechać i sprawdzić czy wszystko jest w porządku? Zadzwoniła do mnie, po jej głosie od razu poznałem, że coś jest nie tak. Powiedziała mi, że nie powinna przyjeżdżać do Bełchatowa,, a kiedy chciałem dowiedzieć się czegoś więcej to przeprosiła i się rozłączyła. A teraz nie odbiera. Wiem, że może niepotrzebnie panikuję, ale wiesz co było parę lat temu, nie chcę mieć powtórki z rozrywki. Ojciec nie przeżyje drugiego zawału.
-Doskonale wiesz, że wtedy to był wypadek- warknąłem. To był temat tabu, nikt ze znajomych nie miał prawa go poruszać.
-Pojedziesz do niej?
-Oczywiście. Dam ci znać- powiedziałem i się rozłączyłem.- Ola, muszę jechać.
-Coś się stało- stwierdziła.
-Chodzi o Laurę. Wyjaśnię ci wszystko jak wrócę- pocałowałem ją w czoło i już byłem w korytarzu wciągając buty na nogi. W rekordowym tempie zbiegłem po schodach i wskoczyłem do auta. Jechałem jak wariat po pustych ulicach Bełchatowa. W myślach starałem się przekonać, że Laurze nic nie jest, ale mimo wszystko strach o przyjaciółkę mnie paraliżował. Podjechałem pod jej blok i wydawało mi się, że kątem oka dostrzegłem Bednorza w jednym z aut. Zignorowałem to jednak i najszybciej jak potrafiłem znalazłem się pod drzwiami do mieszkania Lary. Zacząłem się dobijać.
-Laura otwórz!- krzyknąłem. Dziewczyna otworzyła mi zaskoczona drzwi i zapytała:
-Karol? Co ty tu robisz?!
-Nic ci nie jest!- ucieszyłem się i zacząłem ją ściskać.
-Mogę wiedzieć co tu robisz? I dlaczego wciskasz ze mnie życie?- zapytała zdenerwowana.
-Mogę wejść?
-Zapraszam- powiedziała, a kiedy siedzieliśmy już w salonie spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Wyjaśniłem jej wszystko od początku.
-Dlatego teraz grzecznie weźmiesz telefon i oddzwonisz do Mikołaja- dziewczyna warknęła zirytowana, ale chwyciła komórkę i wybrała numer brata.
-Tak, to ja Mikołaj.
-...
-Możesz na mnie nie krzyczeć?!
-...
-Przepraszam- na jej twarzy widziałem skruchę.
-...
-Nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam- chwila, czy ja widziałem w jej oku łzę czy mi się tylko przywidziało?
-...
-Dzięki Mikuś, dobranoc- zakończyła połączenie i opadła ciężko na kanapę.- Przepraszam, że napędziłam wam strachu.
-Nic się nie stało. Ale więcej tak nie rób!- pogroziłem jej palcem.
-Dobrze tatooooo- zaśmiała się. Posiedziałem u niej jeszcze chwilę, po czym pożegnałem się i wróciłem do siebie.

*perspektywa Laury*

Kiedy Karol opuścił moje mieszkanie, zamknęłam je na klucz i poszłam pod prysznic. Po pół godzinie wyszłam z pomieszczenia ubrana w za dużą koszulkę Mikusia. Wyłączyłam telewizor i wgramoliłam się pod kołdrę. Przytuliłam poduszkę wyobrażając sobie na jej miejscu pewnego przystojniaka. Morfeusz po kilku minutach zabrał mnie w swoje objęcia.
Rano budzik obudził mnie o siódmej. Wygramoliłam się z łózka, włączyłam kanał muzyczny w telewizorze i zaczęłam się szykować. Najpierw pyszna jajecznica ze szczypiorkiem, do tego bułka i kubek mleka. Po kilku minutach poszłam do sypialni i otworzyłam szafę. Zaczęłam przeglądać ubrania. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam piękne Słońce. Wyciągnęłam krótkie, białe spodenki z wysokim stanem i bordową bluzkę. Do tego naciągnęłam białe trampki i byłam prawie gotowa. W łazience rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Skończyłam się szykować, spakowałam torbę, którą narzuciłam na ramię. Chwyciłam telefon, klucze od domu i kluczyki od samochodu i wyszłam z bloku zamykając drzwi. Wsiadłam do auta i ruszyłam pod Energię.  Towarzyszyła mi piosenka Palucha "10/29". Na miejsce dotarłam szybko. Chwyciłam torbę i ruszyłam do gabinetu prezesa. Zapukałam, a po usłyszeniu zaproszenia weszłam do środka.
-O, Laura. Spodziewałem się ciebie. Siadaj- powiedział wskazując krzesło naprzeciw siebie.
-Dzień dobry- przywitałam się z uśmiechem i usiadłam na wskazanym miejscu.
-Wiesz pewnie dlaczego cię poprosiłem. Doskonale rozumiem twoją reakcję, bo fizjoterapeuta powinien cały czas być na sali, jednak to jak go okrzyczałaś nie leży w twoich obowiązkach. Chciałbym, abyś następnym razem nieco pohamowała swój, jak się już zorientowałem, cięty język. Mogę cię o to prosić?- wyglądał, jakby go ta cała sytuacja bawiła, a nie denerwowała. Miał minę podobną do mojego taty, gdy musiał mi prawić kazanie, choć był niemiłosiernie rozbawiony.
-Tak, oczywiście. To zrozumiałe.
-Świetnie. Nie wymagam, abyś przepraszała Tomka. Zrobisz co uważasz. A tak ogólnie jak ci się u nas podoba?- spytał ciepło się do mnie uśmiechając.
-Bardzo. Atmosfera jest świetna, chłopaki dobrze się dogadują, trochę marudzą, ale nie przesadnie- uśmiechnęłam się.
-To bardzo się cieszę. Trener Blain przyjdzie dzisiaj na twój trening, chce z tobą ustalić parę szczegółów. Myślę, że się na niego nie obrazisz- ten zwariował czy jak? Blain to świetny trener i to zaszczyt móc się od niego uczyć.
-Oczywiście, że nie. Będzie mi bardzo miło- uśmiechnęłam się.
-To wspaniale! Na razie to wszystko, możesz szykować się do treningu.
-Dziękuję bardzo, do widzenia.
-Do zobaczenia- powiedział prezes, a ja ruszyłam do swojego gabinetu się przebrać. Weszłam na siłownię i zobaczyłam... Czy ja mogę jednak zmienić tą pracę? Milczarek ganiał Kacpra, i ja naprawdę nie chcę wiedzieć dlaczego. Szalpuk wskoczył na plecy Bednorza i zaczęli biegać wokół sali. Nico i Srećko puszczali muzykę z głośnika, a to wszystko na snapa nagrywał Kłos. Spojrzałam na siedzących z boku Wlazłego, Winiarskiego i Kurka.
-Jedyni dorośli?- zapytałam z delikatnym uśmiechem.
-Poprawka. Jedyni dojrzali- poprawił mnie Wlazły.
-Racja- kiwnęłam głową i gwizdnęłam na palcach. Wyszło to tak głośno, że nawet głośnik się wyłączył. Uśmiechnęłam się kpiąco, bez słowa rozdałam kartki.- Do pracy- powiedziałam patrząc na nich wyczekująco.
-Jesteś zła?- zapytał Karol. Przejechałam po nich spojrzeniem i zaczęłam się śmiać.
-No co wy! Cieszę się, że czujecie się przy mnie tak swobodnie. Czyj jest głośnik?- zapytałam.
-Mój- powiedział Uriate.
-Na bluetooth?- upewniłam się wyciągając telefon, Argentyńczyk kiwnął głową. Chciałam podłączyć się pod głośnik, gdy usłyszałam pełne podziwu mruknięcie. Odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam...

**********************
Witam, witam!
Notka będzie długa, ale liczę, że przeczytacie.
Po 1. Wiem, że cholernie długo mnie tu nie było, ale miałam pewien zastój z którym nie potrafiłam sobie poradzić. Po prostu nie czułam najmniejszej chęci do pisania.
Po 2. Z tego miejsca uroczyście dziękuję mojej kochanej Black., która jednym pytaniem przypomniała mi, że są osoby, które na rozdział czekają i tym samym poczułam niesamowitą chęć i energię do pisania. Bardzo Ci dziękuję Kochana <3
Po 3. Bardzo Was proszę darowanie sobie komentarzy typu "Kiedy następny?" "Kiedy next?" itp. One wcale mi nie pomagają, bo czuję wtedy niesamowitą bezsilność i beznadziejność, bo nie potrafię nic napisać. Wiem, że to się kłóci, bo przecież Black. też mnie o to zapytała, ale uwierzcie mi, że przez stały kontakt jej słowa traktuję nieco inaczej. Mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi.
Po 4. i chyba najważniejsze a zarazem najgorsze... Michał Winiarski, genialny przyjmujący, reprezentant Polski oraz obecnie jeszcze Skry Bełchatów kończy karierę. Przyznam szczerze- popłakałam się jak małe dziecko. Dziękujemy Michale za wszystko <3 <3 <3
Po 5. Zastanawiam się nad założeniem podstrony, ale to jeszcze się okaże. Pojawiały by się tam one party oraz zapowiedzi nowych opowiadań. Co o tym myślicie?
To chyba tyle...
Buziaki, Dream <3