poniedziałek, 17 lipca 2017

Rozdział 17

-Pytasz mnie właśnie czy jestem zła, że moja najlepsza przyjaciółka jest z moim bratem? Zastanówmy się...
-Laura no, przepraszam. Wiem, że to dziwne. Ale serce nie sługa, nic nie poradzę- nawijała jak katarynka.
-Ale ja nie jestem zła- przerwałam jej.
-Bardzo go kocham i... Co powiedziałaś?
-Nie jestem zła- powtórzyłam.
-Naprawdę?
-Pytasz dzika czy sra w lesie?- zapytałam przypominając sobie ulubiony tekst mojego brata sprzed ładnych paru lat. Po krótkiej chwili obie wybuchnęłyśmy wesołym śmiechem.
-Pytasz żuka czy kula gówno w lesie?- odpowiedziała, powodując tym samym kolejną salwę śmiechu z naszej strony.
-Jak wam minęła wczorajsza podróż?
-Całkiem spokojnie i szybko. Wybacz, ale muszę kończyć, pa- powiedziała.
-Hej- odparłam, a po chwili dostałam SMS'a od Marceli.
Wybacz, ale Kaśka zaczynała zabijać mnie wzrokiem
Odpisałam jej szybko:
Nie ma sprawy, jeszcze się nagadamy.I jeszcze raz chwyciłam najnowsze wyniki Michała, chcąc je znów przeanalizować i sprawdzić, czy niczego nie pominęłam. Po przeczytaniu mój wzrok przypadkiem zjechał na nazwisko lekarza. Tomasz Zieliński. Ohohoho. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę Winiarskiego.
-Michał!- zawołałam go.
-Słucham cię uważnie- odpowiedział.
-Badania robiłeś w prywatnej klinice praktycznie w centrum Warszawy?- zapytałam zaciekawiona.
-Skąd wiesz?
-Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa- zaśmiałam się i zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy, ponieważ byliśmy prawie na miejscu. Autokar się zatrzymał i wszyscy zaczęliśmy kolejno wysiadać. Grzecznie poczekałam na swoją kolej, po czym zarzuciłam sobie torbę na ramię.
-Hola bella!- usłyszałam i odwróciłam się z uśmiechem widząc Nico.
-Hola!- zaśmiałam się wesoło.
-Pozwól, że ci pomogę- powiedział zabierając mi z ramienia torbę i zarzucając ją na swoje.
-Dziękuję. Co u Ciebie?
-Wszystko w jak najlepszym porządeczku. A u ciebie?
-Jestem kompletnie niewyspana, ale jakoś to przeżyję.
-O co ci chodziło?- zapytał nagle Winiarski, który pojawił się nie wiadomo skąd.
-Ale z czym?- zapytałam kompletnie nie rozumiejąc jego pytania.
-No że zbieżność nazwisk nieprzypadkowa- wyjaśnił, a ja się uśmiechnęłam.
-Jak nazywał się twój lekarz?
-Tomasz Zieliński- odpowiedział bez zająknięcia.
-A ja się nazywam?
-Laura Zielińska.
-Dalej Winiarski idzie sam- przez chwilę na miśkowej twarzy było widać sporą konsternację, ale z czasem zmieniała się ona w zaskoczenie.
-Że niby mój lekarz to twoja rodzina?- zapytał zaskoczony.
-Dokładnie mój ojciec- uśmiechnęłam się i ustawiłam grzecznie w kolejce po mój klucz.
-Ale czekaj. Bo jak siedziałem na korytarzu i nudziłem się czekając na swoją kolej, to przeglądałem całą ich ofertę i jest tam dział typowo dietetyczny i treningowy.
-No tak. Nawet miałam w nim pracować- uśmiechnęłam się do pani, która wydała mi klucz i ruszyłam do windy.
-Miałaś możliwość pracy w najlepszej klinice w Polsce i wybrałaś Bełchatów?- zapytał zszokowany idąc za mną.
-Wolę pracę z wami niż bycie pod ciągłą kontrolą taty- westchnęłam.
-Aż tak?
-Niestety- odparłam i odebrałam od Nico moją torbę, po czym zaczęłam szukać pokoju 225. Kurek spojrzał mi przez ramię, po czym odparł:
-Ostatnie drzwi na prawo na końcu korytarza.
-Wiesz gdzie znajdują się pokoje?- zapytałam zszokowana.
-Poniekąd. Zawsze dostawał go Ignaczak, więc wiedzieliśmy jaki numer omijać i gdzie odbywają sę wieczorne spotkania- odpowiedział wesoło, na co również się zaśmiałam.
-Też chcę się pośmiać!- pisnął idący za nami Karol.
-Kłosiu, nie możesz wiedzieć wszystkiego- westchnęłam dając mu kuksańca w brzuch. Chciałam w żebra, ale z tym wzrostem to dość trudne.
-A co mogę wiedzieć?- zapytał z głupawym uśmiechem.
-Cyśka jest Mikołajem- palnęłam.
-Wiedziałem! Po prostu czułem, że to się kiedyś stanie- klasnął wesoło w dłonie.
-Nie ty jeden- odpowiedziałam z uśmiechem.-Żegnam panowie- dodałam i zniknęłam za drzwiami mojego pokoju. Jest prosty, dwuosobowy. Kładę rzeczy w nogach łóżka obok okna. Szybko przejrzałam jeszcze plany treningowe, po czym ruszyłam w poszukiwaniu pokoju trenera. Szłam korytarzem i zobaczyłam Mariusza.
-Kapitanie!- krzyknęłam uśmiechnięta.
-Czego dusza pragnie?
-Gdzie trenerzy urzędują?- zapytałam, a ten podejrzliwie na mnie spojrzał.
-Zależy po co ich potrzebujesz.
-Plany treningowe muszę dla was wydrukować- odparłam pokazując mu pendrive w mojej dłoni.
-A to ci nie powiem- zaśmiał się i wszedł do swojego pokoju, który, jak sądzę, dzielił z Miśkiem.
-I weź tu z takim pracuj- westchnęłam i zapukałam do pierwszych lepszych drzwi. Otworzył mi Bednorz. Bez koszulki. Ojaciepierdziele. Głęboki oddech, spójrz mu w oczy!
-Potrzebujesz czegoś?- uśmiechnął się przyjaźnie. Tak! Możesz mi dać po dotykać twój wyrzeźbiony brzuszek. Wróć!
-Wiesz, gdzie urzędują trenerzy?- zapytałam odganiając swoje idiotyczne myśli.
-Piętro niżej pierwszy pokój na lewo- odparł z miną, jakby liczył, że moje pytanie będzie zupełnie inne. Nie tym razem.
-Dzięki- powiedziałam uśmiechnięta i ruszyłam do wskazanego przez przyjmującego pokoju. Zbiegłam po schodach dając odpocząć windzie, po czym zapukałam do wskazanego pokoju.
-Hej. O co chodzi?- zapytał Blain, który otworzył mi drzwi.
-Dzień dobry. Chciałam spytać, czy mogę u pana wydrukować plany treningowe- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Oczywiście, zapraszam- odpowiedział i wpuścił mnie do pokoju. Kilka minut później stałam ze świeży wydrukowanymi, cieplutkimi kartkami.
-Dziękuję bardzo za pomoc- powiedziałam z uśmiechem i skierowałam się do drzwi.
-Nie ma problemu- usłyszałam w odpowiedzi.-Laura.
-Tak?
-Jak ci się u nas pracuje? Podoba ci się atmosfera? I ogólnie to wszystko?- zapytał, a ja szeroko się uśmiechnęłam.
-Praca, jest tą, o której zawsze marzyłam. A atmosfera nie do podrobienia po prostu.
-Bardzo się cieszę. I mam jeszcze jedno pytanie. 
-O co chodzi?
-Mogłabyś rozdać to chłopakom?- zapytał wskazując na wydrukowany plik kartek.
-Oczywiście, nie ma najmniejszego problemu. 
-Bardzo dziękuję. Jedna kartka jest dla ciebie- odpowiedział.
-Dobrze, nie zajmuję panu więcej czasu. Do zobaczenia. 
-Do zobaczenia- odpowiedział, a ja ruszyłam na swoje piętro dzielnie niosąc dwa pliki kartek. Pukałam kolejno do pokoi chłopaków i wręczałam po dwie kartki w każdym z nich. Kiedy już wszystko było rozdane wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w wygodne ciuchy, po czym rozłożyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać telewizję.
Mój błogi odpoczynek przerwało pukanie do drzwi. Serio? Znowu? Drugi raz dzisiaj! Chyba czas na poważną rozmowę....


*******************
Witam!
Miało być częściej, wiem. Ale niestety, moja wena ma wakacje! Mam nadzieję, że się podoba.
Buziaki, Dream <3