sobota, 26 sierpnia 2017

Rozdział 18

Mój błogi odpoczynek przerwało pukanie do drzwi. Serio? Znowu? Drugi raz dzisiaj! Chyba czas na poważną rozmowę... 
-Mogę?- w szczelinie pojawiła się głowa Winiarskiego.
-Chodź- odpowiedziałam i skupiłam wzrok na telewizorze.
-Mam pytanie- powiedział kładąc się na drugim łóżku.
-Hmm?-  odwróciłam głowę w jego stronę.
-Co zrobił twój ojciec, że od niego uciekłaś?
-Misiek, ja nie uciekłam. Ja podjęłam dojżałą decyzję. Nie chciałam być przez całe życie od niego zależna. Czułam, że muszę coś zmienić, spróbować czegoś nowego, nabrać doświadczenia. Tam mogę zacząć pracę w każdej chwili. Ale co z tego? Nie zdobędę tej pracy sama, więc nie da mi to satysfakcji- zaczęłam wyjaśniać.
-A jego kontrola?- zadał kolejne pytanie.
-Wiesz, w przeszłości zarówno mojej jak i mojej rodziny jest wiele sytuacji, które sprawiły, że ojciec chce mieć nad nami kontrolę.
-Co to za sytuacje?- zapytał, a ja zacisnęłam pięść.- Przepraszam, ja nie powinienem pytać- pogubił się Winiarski.
-Kiedyś ci opowiem, ale nie teraz. Teraz nie jestem gotowa.
-Nie musisz mi tego mówić. Nie powinienem nawet drążyć tego tematu.
-W takim razie go zmieńmy- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Dobry pomysł. Przepraszam, że zapomniałem cię powiadomić o tym dzisiejszym wyjeździe.
-Właśnie, miałam się zemścić!- przypomniałam sobie i poderwałam się z łóżka.
-Lara, przepraszam. Ja mam wrodzoną sklerozę, no!- tłumaczy się Winiarski.
-O! Wiem jaką masz karę!- błysnęłam szerokim uśmiechem.
-Zaskocz mnie.
-Ogarniesz swój podjazd! Bo ostatnio gdyby nie Nico, to bym się zabiła!- odparłam siadając obok niego na łóżku.
-Właśnie, miałem pytać! Co jest między tobą a Nico?- poruszał sugestywnie brwiami. Czy go porąbało?
-Nic między nami nie ma. Nico to mój dobry kumpel- wyjaśniłam. Winiarski zdecydowanie za dużo sobie wyobraża.
-Wiesz, że nie ładnie kłamać?- pogroził mi palcem.
-Michał- powiedziałam ostrzegawczym tonem. Nagle ktoś znowu zapukał do drzwi. Przewróciłam oczami, a Winiar krzyknął:
-Wlazł!- w szczelinie pojawiła się głowa Kurka.
-Czego dusza pragnie?- zapytałam.
-Możemy?- spytał stojący za nim Mariusz.
-Zapraszam- odparłam. Usiadłam po turecku i czekałam, aż ta dwójka usadowi się na łóżku.
-Pamiętacie, że za kwadrans trening?- zapytał po chwili Wlazły, a ja szeroko otworzyłam oczy.
-Zapomniałam!- pisnęłam i podbiegłam do torby.- Ten macie ze mną, nie?
-Zgadza się- wyszczerzył się Kurek.
-To dobrze, że jesteście, pomożecie mi- poinformowałam, po czym zniknęłam w łazience, żeby się przebrać. Wyszłam po dwóch minutach w biegu związując włosy. Jak ja mogłam zapomnieć o treningu? No jak? Złapałam telefon i kartki z planami treningowymi i ruszyłam do drzwi.
-To lecimy- powiedział Michał, uderzył dłońmi o uda i wstał. Wyszliśmy na korytarz, ja zamknęłam drzwi, chłopaki w ciągu minuty byli gotowi i ruszyliśmy na salę. Położyłam swoje rzeczy na jednym z krzesełek i zapytałam siatkarzy:
-Gdzie jest kantorek?
-Chodź- powiedział Bartek i ruszył do drzwi znajdujących się w rogu sali. Wyciągnęliśmy odpoiwiednią ilość mat i rulonów, na których mięliśmy ćwiczyć przez pierwszą godzinę. Z pomocą chłopaków wszystko rozłożyłam, a na salę powoli zaczęły schodzić się Skrzaty. Punktualnie zaczęliśmy trening. Wydawałam polecenia ćwicząc razem z nimi, a co chwilę przechadzałam się po hali, aby sprawdzić, czy dobrze wykonują swoje zadania. Po jakichś dziesięciu minutach w drzwiach zobaczyłam grupę około 10 chłopaków. Stali oni i po prostu się przyglądali. Miałam wrażenie, że są zafascynowani tym, co widzą. Dobra, zobaczę co chcą. Zadałam siatkarzom kolejne ćwiczenie i podeszłam do drzwi.
-Coś się stało?- zapytałam spokojnym tonem.
-Co? Nie, nie. My się tylko przyglądamy. Swój trening mamy dopiero za dwie godziny, więc chcięliśmy popatrzeć- wyjaśnił jeden z najwyższych.
-Od patrzenia forma się wam nie poprawi- stwierdziłam. Spojrzeli na mnie zaskoczeni.- Jeżeli wasz trener wyrazi zgodę możecie dołączyć. Zostało nam jeszcze czterdzieści minut ćwiczeń- wyjaśniłam.
-To ja lecę zapytać!- krzyknął jeden stojący najdalej odemnie i ruszył korytarzem.
-Tylko się nie zabij!- krzyknęłam za nim w korzytarz, co wywołało wesoły śmiech jego kolegów. Ciekawe jak by mi się pracowało z takimi dzieciakami.- Jaka kategoria wiekowa?- zapytałam z ciekawości.
-Mamy po 18 lat- odpowiedział mi nie wiem który.
-Jesteście dorośli, więc oczekuję powagi- uśmiechnęłam się.
-Jest pani pewna?- zapytał któryś i wskazał za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak zawijają Kacpra w dwie maty i zaczynają z nim bieg po sali. Mamusiu dlaczego? Zagwizdałam na palcach, co sprawiło, że Winiarski, Kłos i Szalpuk się zatrzymali.
-Odstawcie Kacpra- powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ci grzecznie postawili libero na podłodze, a Karol mu nawet fryzurę poprawił.
-Dziękuję ci Lara!- ucieszył się Piechocki i zabrał swoją mate sadowiąc się obok Bednorza i Milczarka. O tak, tam będzie bezpieczniej.
-Winiarski, wiem, że to twój pomysł- podparłam ręce na biodrach.- Mam nadzieję, że wasze pokolenie jest inne.
-Gorsze- mruknął ktoś obok.
-Zmieniam robotę- westchnęłam, co wywołało śmiech wszystkich zgromadzonych na sali.- Nie śmieszkować- pogroziłam palcem.
-Trener się zgodził!- poinformował zdyszany chłopak wpadając na salę.
-Pięć kółek i rozciąganie- powiedziałam do młodszej grupy.- A wy macie przerwę- poinrofmowałam Skrzaty. Młodzi od razu zaczęli biegać, bez żadnego marudzenia. Chociaż ktoś. Ze starszymi nigdy nie jest tak łatwo. Po niecałych 10 minutach chłopaki byli już rozgrzani, więc zaczęliśmy kontynuować trening. Teraz nie mogłam ćwiczyć razem z nimi, ponieważ wzrokiem musiałam objąć dużo większą grupę. Wydawałam polecenia, dużo większą uwagę zwracając na chłopaków ze Spały, ponieważ bałam się, że któryś z nich może mi się tu czegoś nieciekawego nabawić.
-Musisz jeszcze mocniej wyciągać nogę przy tym ćwiczeniu, inaczej mięśnie nie są dostatecznie rozciągnięte- pouczyłam jednego z chłopaków. Kiwnął głową z uśmiechem i zastosował się do moich uwag. Całe czterdzieści minut zleciało bardzo szybko i na całe szczęście bez żadnych kontuzji czy komplikacji.
-Bardzo dziękuję wam za miłą współpracę- powiedziałam w stronę juniorów z uśmiechem, po czym zwróciłam się do Skrzatów- A panów zapraszam na siłownię.
-No Lara- westchnął Winiarski.
-Słucham cię Michałku.
-Musimy?
-A czy ja muszę odpowiadać na to pytanie?- zapytałam z uśmiechem. Kilku z nich zachichotało, po czym ruszyli w stronę wyjścia i skierowali się na siłownię.
-Dziękujemy- usłyszałam, gdy zbierałam maty. Odwróciłam się i spojrzałam z uśmiechem na chłopaków ze Spały.
-Nie macie za co. Naprawdę się cieszę, że w jakiś sposób mogłam wam pokazać, jak wygląda praca u nas, co być może czeka na was w przyszłości. Spisaliście się świetnie.
-Dziękujemy. Bardzo miło nam to słyszeć- odpowiedział jeden z nich.
-Proszę pani, my to posprzątamy. Może pani iść na siłownię.
-Jeszcze raz któryś powie do mnie pani, to długo nie pożyje- pogroziłam im palcem.- Mówcie mi po prostu Laura.
-Dobrze- powiedziało kilku i pokiwali głowami.
-Naprawdę to ogarniecie?- zapytałam z uśmiechem.
-Oczywiście, nie ma problemu- uśmiechnął się jeden z nich.
-To świetnie, dziękuję- powiedziałam i ruszyłam do drzwi.
-Eee, Laura- zatrzymał mnie któryś.
-Tak?- odwróciłam się zaciekawiona.
-Telefon i te kartki chyba ci się przydadzą- chłopak wskazał na moje rzeczy położone na krześle.
-Trafna uwaga. Jak to dobrze, że głowę mam na stałe przytwierdzoną- odparłam i zabrałam rzeczy, po czym ruszyłam na siłownię.
-Wreszcie!- ucieszył się Kurek, kiedy mnie zobaczył.
-Nie jojcz- pouczyłam go i zaczęłam rozdawać im kartki.- Do pracy panowie.- Usłyszałam kilka niezadowolonych jęków, ale chłopaki posłusznie ruszyli do pracy. Ucieszyło mnie to niesamowicie i spokojnym krokiem przechadzałam się po sali. Godzinę później panowie byli już po treningu.
-Panowie mam dla was ostatnie zadanie- uśmiechnęłam się zbierając od nich kartki.
-Jestem gotowy na wszystko!- powiedział Szalpuk wypinając klatkę piersiową do przodu.
-Nie wątpię- powiedziałam i wbiłam mu paznokieć w kalatę, co by się tak nie puszył.
-Co to za zadanie?- zapytał Karol.
-Idźcie pod prysznic- uśmiechnęłam się szeroko.
-Gdybyś trenowała z nami, też byś się spociła!- zaoponował Winiar.
-Nie wątpię. Pod prysznic, panowie!- machnęłam ręką w stronę wyjścia chcąc ich wygonić. Mam dość.
-Chcesz się nas pozbyć?- zapytał Kacper. Nie, no co ty!
-Po tych dwóch godzinach o niczym innym nie marzę- westchnęłam.
-Lara, nie kochasz nas?- Karol spojrzał na mnie z udawanym smutkiem.
-Ciebie tak. Twoja mama robi najlepsze ciasteczka- uśmiechnęłam się.
-I dlatego go kochasz?- pytanie padło z ust oburzonego Winiarskiego.- A my?
-Czy my musimy prowadzić tą bezsensowną dyskusję?- spytał Nico, zbierając swoje rzeczy.
-Chyba już ją kończymy- uśmiechnęłam się.
-Czy wy musicie to robić? Toć my nie znamy hiszpańskiego!- powiedział niezadowolonym tonem Szalpuk, a ja nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
-Wiecie co? Idźcie już pod ten prysznic- mruknęli coś pod nosem i każdy zaczął kierować się w stronę swojego pokoju. Zebrałam swoje rzeczy i usłyszałam jak ktoś mnie woła.



********************
Witam! Wiem, że długo mnie nie było, ale miałam kryzys weny, znowu niestety.
Rozdział kompletnie z dupy, ale chciałam w końcu coś wstawić, napisać. Muszę teraz umieścić właśnie kilka takich rozdziałów. Ale mam wrażenie, że całkowicie uciekła mi tu osobowość Lary...
No nic, zapraszam do czytania.
Buziaki, Dream <3

2 komentarze:

  1. Czasami taki rozdział na przełamanie, tak naprawdę o niczym, też jest ważny. Mnie się podobał, przez cały czas się uśmiechałam, a kilka razy prychnęłam cokolwiek opętańczym śmiechem ( patrz - Kacper w materacach).
    Fajnie, że wróciłaś. Czekam na kolejny rozdział.
    Całuję, Violin <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń